Wyjdzie za mąż w Rzymie. 63. Podziel się: "Ona kłamie w żywe oczy! Nie boi się, że pójdzie do pierdla?" Aktorzy "Rancza" POBILI SIĘ. "W Teatrze Nowym doszło do awantury"
Joachim Brudziński zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, że w sprawie budowy Gazociągu Północnego cały czas składa "obiecanki-cacanki" i "łże w żywe oczy".
Destrukcyjne zachowanie Kiedy w związku występuje destrukcyjne zachowanie, nie można oczekiwać od nich niczego dobrego. Z osobą, która ciągle kłamie, niemożliwe jest posiadanie szczęśliwej rodziny i świetlanej przyszłości. Maksymalne, co dziewczyna może zrobić, oglądając takie zdjęcie, to zadać sobie pytanie, co tak naprawdę się dzieje? Kiedy małżonek ciągle oszukuje
Jestem w takim zwiazku od kilku lat,jednak oczy otwierały mo się bardzo powoli ale juz wiem,że to koniec.Nie mogę być z kims kto kłamie nalogowo. Udostępnij ten post Link to postu
Kłamie w żywe oczy. Skłamie Ci prosto w twarz – nawet wtedy, gdy dokładnie wiesz, że kłamie. To jest jego sposób na znalezienie furtki w Twojej poczytalności. Zaczniesz kwestionować wszystko, a dzięki temu on utrzyma Cię w wiecznym stanie niepewności i paranoi. Przestajesz ufać własnemu osądowi
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd. fot. Adobe Stock, Goffkein Pewnego dnia natknęłam się na wróżkę. Dokładnie tak – nie poszłam do niej, nie szukałam jej, ale niemal się o nią potknęłam. Siedziała przy stoliku pod ścianą restauracyjnej sali, w której mieliśmy firmową fetę. Kancelaria adwokacka, w której pracowałam jako asystentka (sekretarka działu spadków), obchodziła swoje 15-lecie, i główni właściciele szarpnęli się na imprezę, by to uczcić. Było jedzenie, picie, magik, no i wróżka. – Założę się, że te paranormalne rozrywki to zasługa Rudej Żmii – powiedziała moja koleżanka, Iza.– Wiesz, że to głupie trzecie imię, jakie dołożyła sobie do zestawu oficjalnych, to na polecenie numerologa? Żeby jej się jeszcze lepiej wiodło. Jakby miała źle. Iza była nieprzejednanym wrogiem wszystkiego, co niematerialne, marzyła o ślubie z miliarderem (no, ewentualnie założyciel naszej kancelarii też mógłby być, ale akurat był niedostępny, bo żonaty i dzieciaty) i nienawidziła Rudej Żmii. Czyli żony założyciela. Powód oczywisty. Ja nie miałam nic do Rudej Żmii, a sprawy nadnaturalne traktowałam raczej obojętnie – do chwili, gdy potknęłam się o krzesło stojące przy stoliku wróżki. Akurat była wolna. – Powróżyć? – spytała lekko zmęczonym głosem. Fakt, była nieco oblężona przez ostatnie trzy godziny. Bo choć niby nikt z adwokatów do wróżki nie chodzi i w te sprawy nie wierzy, ale skoro jest, i to za darmo… Grzech nie skorzystać. A ja uważam, że to akurat był grzech. Tylko jeszcze wtedy o tym nie wiedziałam, więc usiadłam na krześle przy stoliku. Poczułam ulgę – cały czas do tej pory stałam, chodziłam, pilnowałam. Bo niby my, sekretarki, byłyśmy zaproszone, ale pewne obowiązki jednak miałyśmy. I tak na przykład ja doglądałam cateringu. Zresztą nieważne, bo nie o tym chcę opowiedzieć, tylko o tym, że wróżka kazała mi potasować karty, przełożyła je trzy razy, rozłożyła kilka w okręgu, przyjrzała im się i powiedziała: – No, kochana pani, co ja tu widzę… Niedobre rzeczy widzę… Z przerażenia serce na chwilę chyba w ogóle przestało mi bić. Szczerze mówiąc, zupełnie tego nie rozumiem. Człowiek niby w te rzeczy nie wierzy. Opowieści innych traktuje z przymrużeniem oka. Ale jak taka wróżka zaczyna mówić, co w kartach widzi, to tenże człowiek zamienia się cały w słuch i chłonie tajemną wiedzę wszystkimi porami skóry. Jak jest coś dobrego, to się cieszy, a jak złego – czuje lęk. To tak, jakby pod warstwą ucywilizowanego homo sapiens wciąż krył się człowiek pierwotny, wyczulony na nieodgadnione, przerażające siły, których nie rozumie. No bo jak inaczej wytłumaczyć, że kilka słów wypowiedzianych przez przypadkową osobę, zatrudnioną jako wróżka ku radości gawiedzi, tak na mnie podziałało. Powinnam była wstać i odejść. Ale siedziałam jak przykuta. I końmi by mnie nie odciągnięto. – Zdrowie dobre – mruknęła wróżka – dzieci (serce znowu na chwilę przestało mi bić)… nie ma problemu… (odetchnęłam). Tylko ten mąż… – Co z mężem? Rzuciła na mnie okiem. – Ma inną. Przez chwilę siedziałam nieruchomo, jakby moja świadomość czekała, aż podświadomość przetrawi usłyszaną informację. Po czym poczułam ulgę. Parsknęłam śmiechem. – Bzdura – powiedziałam. Byłam na siebie zła za tę pierwszą, irracjonalną reakcję. – Nie wiem, z jakiej agencji panią wygrzebali, ale powinna pani iść sprzątać, zamiast wróżyć. Tylko pani w głowie ludziom miesza. Wstałam. – Doprawdy? – spytała kobieta. – A przyjrzała mu się pani? – Nie muszę. Do widzenia. Ta wróżka była oszustką, byłam absolutnie o tym przekonana. Ja i Darek byliśmy małżeństwem od dwunastu lat. Mieliśmy siedmioletnią córkę, którą oboje uwielbialiśmy. Darek pracował w domu, a właściwie z domu – sprzedawał różne produkty na Allegro, pisał drobne programy na Androida, robił mnóstwo rzeczy, żeby zarobić na rodzinę. Czasem udawało mu się uciułać kilka tysięcy miesięcznie, czasem kilkaset złotych. Moja pensja, choć niewielka, była naszym pewnikiem, że podstawowe wydatki mamy zabezpieczone. Żyło się nam dobrze, kochaliśmy się, i myśl o tym, że mój mąż ma inną, była po prostu kuriozalna. On nawet nie miał czasu na romanse. A poza tym, po co by mu to – ja byłam ładna, chętna, no i jego. Pomyślałam sobie, że jak wrócę do domu, to powiem mu o wróżce i razem się pośmiejemy. Ale w domu Darka nie było. W salonie siedziała teściowa i drzemała nad krzyżówką. Zajrzałam do pokoju Lilki. Spała przytulona do naszego spaniela – Smoka. Uniósł kudłaty łeb i spojrzał na mnie czujnie. Zamknęłam cicho drzwi. Darek czasami dzwonił wieczorem po swoją matkę, by przypilnowała Lilkę, gdy akurat miał do załatwienia jakiś nagły interes. A to musiał pojechać po jakąś rzecz, którą potem z zyskiem sprzedawał na aukcjach, albo załatwiał coś innego. Moja praca w kancelarii nie zawsze kończyła się po ośmiu godzinach. Zdarzało się, że musiałam siedzieć do późna, gdy moi adwokaci mieli pilną sprawę. Opowiadam o tym dlatego, żeby wyjaśnić, że sytuacja, jaką zastałam po powrocie z imprezy, nie była wyjątkowa. Obudziłam teściową, podziękowałam jej za opiekę nad Lilką i odprowadziłam do drzwi. Mieszkała dwie ulice dalej, więc nie miała daleko do domu. Wzięłam prysznic, odczytałam wiadomość od Darka, jaką zostawił na biurku: „Jadę do Łodzi po garnki Zeptera. Wracam rano. Kocham. D.”, i położyłam się do łóżka. I nagle oczami wyobraźni ujrzałam, jak Darek kocha się z inną kobietą. „A może to ta, co mu te garnki sprzeda? Bo na pewno z garnkami wróci, ale czy ja wiem, co będzie robił w międzyczasie? A może to zasłona dymna... A może…”. Usiadłam na łóżku i zapaliłam światło. Serce waliło mi tak mocno, że aż niemal wywołało mdłości. „Przestań, idiotko, to tylko twoja chora wyobraźnia” – mówiłam do siebie. „Tamta wróżka – kretynka powiedziała, co jej ślina na niewyparzony jęzor przyniosła, a ty się tym przejmujesz. Przecież to bez sensu…” Pół nocy nie spałam, mocując się sama ze sobą Wydawało mi się, że walkę wygrałam… Ale kiedy Darek przyjechał, spojrzałam na niego jakby innym wzrokiem – sokolim, przenikliwym, powiedziałabym nawet – prokuratorskim. Nie chciałam tego, naprawdę, ale moja podświadomość postawiła na baczność wszystkie zmysły, które bez mojej zgody zaczęły prowadzić śledztwo. Węch doszukiwał się obcych, kobiecych zapachów – na szyi, koszuli, marynarce. Oczy dokładnie obserwowały skórę i ubranie w poszukiwaniu podejrzanych znaków – malinek, włosów, śladów szminki. Uszy wyłapywały każdy inny niż zazwyczaj ton głosu. A wszystkie dane analizował mózg, łącząc, porównując, wysnuwając wnioski. Niczego podejrzanego nie znalazłam, ale wcale mnie to nie uspokoiło. „Może tym razem było tak, jak mówił. Ale czy zawsze? Przecież jeździ często – po mieście, za miasto, do innych miast. Co on tam robi? Czy mówi prawdę? O, zareagował jakoś dziwnie na moje pytanie, czy jadł obiad. Powiedział, że nie, ale czy aby się nie zawahał? I zjadł mało. Pewnie jednak gdzieś był…. Ale gdzie i z kim? Gdyby to był niewinny lunch, toby mi powiedział. A skoro nie powiedział – pewnie był z jakąś flamą. Ma jedną stałą czy wiele różnych? Co bym wolała? Gdzie jest jego ulubiona koszula? Nie mogę jej znaleźć. Może zostawił u tamtej?”. Po miesiącu byłam wykończona tymi podejrzeniami i wirówką myśli, jaka panowała w mojej głowie. Uznałam, że potrzebuję więcej informacji. Nie wiem, co pchnęło mnie do tego, by przejrzeć komórkę Darka. Jego mejle. Kieszenie spodni. Portfel. Znalazłam same podejrzane rzeczy. SMS: „Spotkamy się tam, gdzie zawsze, o Zapisałam numer, z którego przyszedł. Nazwa: Florentyna. Kobieta. Czy to Ona? Mejle były mało podejrzane, ale rachunek za kwiaty wyciągnięty z kieszeni (250 zł!) – wręcz przeciwnie. „Zdradza mnie” – uznałam. „Kłamie w żywe oczy, mówiąc, że kocha. I to bez mrugnięcia okiem! Jaką trzeba być kanalią, by tak oszukiwać!”. Musiałam złapać go na gorącym uczynku. A potem… nie wiem, oskalpować go, albo… no wiecie, uciąć narzędzie zbrodni. Oczywiście wiedziałam, że do tego akurat się nie posunę, ale byłam zła, wściekła i nieszczęśliwa. Już nie potrafiłam udawać, że wszystko jest okej. I kiedy pewnego wieczoru Darek chciał mnie przytulić, wyciągnął rękę – cofnęłam się jak przed jadowitym wężem. Czułam wyraźnie, że maska ze mnie opada. – Co się dzieje? – spytał. – Od jakiegoś czasu widzę, że coś się dzieje. Może wreszcie mi powiesz, czemu płaczesz, nie chcesz rozmawiać, no i… odpychasz mnie. – Przez chwilę milczał, jakby walczył z czymś. W końcu zapytał: – Masz kogoś? – Co?! – wydusiłam. Odwrócił wzrok. – Bo zachowujesz się, jakbyś kogoś miała i czuła się z tego powodu winna. – A ty skąd wiesz, jak się zachowuje ktoś, kto ma kogoś na boku? – czułam, jak moje wzburzenie zaczyna wzbierać i przelewać się przez wzniesioną tamę. Mój emocjonalny zbiornik retencyjny był już pełny. Jak to mówią – ostatnia kropla… – I to, kiedy czuje się winny. Bo ty, jak widzę, winy nie odczuwasz. – Co? – Pstro. Mam dosyć. Bycia oszukiwaną. Dosyć. Powiedz, jest jedna czy wiele? W każdym mieście inna… – O czym ty mówisz, na Boga? – Boga w to nie mieszaj. A może wręcz przeciwnie – olśniło mnie. – To On dał mi znać, co z ciebie za ziółko! – Bóg? Ala, o czym ty mówisz? No i się zaczęło. Kłóciliśmy się chyba pół nocy. W końcu pojął, że oskarżam go o zdrady. Dowiedział się, że przez ostatnie miesiące przeglądam jego pocztę, telefon, kieszenie. Że jestem przekonana, że mnie zdradza – i zbieram dowody – by odebrać mu wszystko w czasie rozwodu (Ruda Żmija z firmy, która jest doskonałym adwokatem rozwodowym, poradziła mi, co mam zbierać, żeby w sądzie zniszczyć niewiernego i puścić go z torbami.) Obraził się. – Nie wiem, skąd ci to przyszło do głowy, ale to bzdury. Problem w tym, że jak widzę, ty mi nie ufasz. Po 12 latach małżeństwa powinnaś mnie już znać, a masz mnie za kanalię. Zniszczyłaś wszystko. Ale będzie, jak chcesz. Rozwód? Proszę bardzo. Lila będzie ze mną, bo nie może być z kobietą, która ma paranoję. Jesteś chora. Idź się leczyć. To był koniec naszego małżeństwa i początek wojny, która trwała pół roku. Okazało się, że wszystkie moje „dowody” były nic niewarte. Florentyna z SMS-a była jedną z wielu kontrahentek, z którymi Darek robił interesy. Legalne. Spotykali się raz w miesiącu na obiedzie, planując, co ona ma przywieźć z Niemiec na sprzedaż. Przy okazji dała mu namiar na dewelopera, który w pięknym miejscu budował jednorodzinne domy na kieszeń zwykłych ludzi. Darek załatwiał jeden dom dla nas – bukiet kwiatów był dla sekretarki dewelopera, by ustawiła szybko spotkanie. Nie chciał mi nic mówić, bo nie był pewien, czy wszystko się uda, a wiedział, jak bardzo chcę mieć własny domek, i że szybko się nastawiam, a potem cierpię, gdy się nie udaje. Mój mąż mnie nie zdradzał. Tak naprawdę wiedziałam o tym, tylko wbrew sobie uwierzyłam głupiej wróżce, która nieodpowiedzialnie gada, co jej ślina na język przyniesie. Potem, gdy opowiedziałam w pracy moją historię (płacząc), usłyszałam, że „wróżka” losowo wybierała tych, którym kadziła, i tych, którym dowalała. Ale nikt nie brał sobie do serca jej gadania. – Przecież to była zabawa – Iza patrzyła na mnie jak na idiotkę. I słusznie. Odnalazłam wróżkę – była akwizytorem kosmetyków i tylko od czasu do czasu dorabiała sobie wróżeniem na imprezach. – Czy pani wie, że zniszczyła mi życie? – oskarżyłam ją. – Pozwę panią. Wzruszyła ramionami. – Nie moja wina, że bardziej pani wierzy wróżkom niż sobie. I to takim imprezowym. Przecież to była tylko zabawa. Teoretycznie miała rację. Tylko że dla mnie, w jakiś niepojęty sposób, zabawa zmieniła się w koszmar. Nie wiem, co będzie dalej. Mieszkamy z mężem osobno, widuję córeczkę w weekendy. Nie jesteśmy po rozwodzie, ale moje poczucie winy jest tak wielkie, że zgodzę się na wszystko, byle Darek mi wybaczył. Może pewnego dnia... Bo wiem, że mimo wszystko mnie kocha. Czytaj także:„Nie pozwolę, by mąż odszedł do innej. Jeśli będzie trzeba, to złapię go na dziecko, byle przy mnie został”„Wystarczy, że teściowa kiwnie palcem, a mój mąż do niej leci na łeb na szyję. Moje potrzeby zostają daleko w tyle”„Mąż zdradzał mnie ze swoją bratową. Życzyłam im wszystkiego najgorszego i... właśnie to ich spotkało”
Marta i Piotrek. Ona szalenie zaborcza, wybuchowa i uparta. On jeszcze bardziej zaborczy, wybuchowy i uparty. Nie było im łatwo i każdy, kto ich znał, zawsze kręcił głową z powątpiewania. Bo ile można drzeć ze sobą koty? U nich nigdy nie było spokojnie. Jak awantura, to na całego – z trzaskaniem drzwiami i wyprowadzaniem się. Gdy akurat się dogadywali, czułości nie było końca. I wcale nie przesadzał ten, kto mówił, że kiedyś się pozabijają. Oni sami wielokrotnie w ten sposób żartowali. Byli ze sobą dobrych siedem lat. Nie sposób policzyć, ile razy każde z nich mówiło, że to już koniec. Że dłużej tak się nie da. Że oboje mają zbyt silne charaktery i żadne z nich nie chce odpuścić. Wiecznie tylko walka o władzę, przeciąganie liny i udowadnianie sobie nawzajem, które to jest głową, a które szyją w tym związku. Do tego doszły poważne kłopoty – brakowało pieniędzy, problemy z dziećmi (oboje mają dzieci z poprzednich związków), ciągłe utarczki z byłymi partnerami, coraz więcej alkoholu (on) i „przyjacielskie rozmowy aż do świtu” z płcią przeciwną (ona). Kłótnie pojawiały się coraz częściej, a że była to u nich norma, z łatwością przekraczali kolejne granice i już dawno przestali przebierać w słowach. Apogeum – Dokładnie to pamiętam, bo rozstaliśmy się w moje urodziny. Zaczęło się od tego, że on o nich zapomniał. Potem poleciało jak zawsze: wypominanie dawnych żali, niespełnione obietnice. Dosłownie wszystko. On mówił, że ja jestem wariatką, a ja, że on jest despotą i pijakiem. Kłótnia, jakich wiele już między nami było. Każda z nich była oczywiście wyniszczająca, ale już się przyzwyczailiśmy do nich. Wtedy jednak posunęliśmy się dalej – opowiada. Marta kazała mu się wynosić. On, że bardzo chętnie, bo od dawna o tym myślał. Ona, że bardzo dobrze. On, że jej nienawidzi. Co dla nich nietypowe, samo „rozstanie” przebiegło bardzo formalnie. On zabrał swoje rzeczy, ona oddała mu kilka pamiątek. Pousuwali siebie nawzajem ze znajomych na Facebooku, a gdy ktoś pytał, odpowiadali zdawkowo, że jednak nie wyszło, trudno, czas zacząć wszystko od nowa. Czas nie leczy ran – Mówi się, że po czasie zapomina się o pewnych rzeczach, ale u mnie było zupełnie inaczej. Im więcej czasu mijało od naszego rozstania, tym więcej emocji mną targało. Raz byłam na niego wściekła, że tak łatwo odpuścił, a za chwilę znowu tęskniłam. Jedno jest pewne – dalej go kochałam i choć umawiałam się na randki, gdzieś tam ciągle miałam go w tyle głowy. Zastanawiałam się, co robi i z kim. Pytałam samą siebie, czy to musiało tak się skończyć, co zrobiliśmy źle, dlaczego zabrakło nam siły do walki – mówi Marta. Odezwała się pierwsza, po roku od rozstania. Dowiedziała się od znajomych, że zmarła mama Piotrka. Znała ją i bardzo lubiła. Poza tym szczerze mu współczuła, bo śmierć rodzica zawsze jest bolesnym doświadczeniem. Na początku były to bardzo oficjalne rozmowy, ale za to coraz częstsze. Znów byli ze sobą blisko, zaczęli rozmawiać o tym, co było, dlaczego im nie wyszło. Każde opowiadało o tym, co robiło przez ostatni rok. To on wyszedł z propozycją, by spróbowali ostatni raz. Zgodziła się. Wszystko to, opisane w telegraficznym skrócie, działo się 8 lat temu, a oni są wciąż razem. Dlaczego odważyli się spróbować i dlaczego (póki co) udaje im się wciąż być razem, skoro mówi się, że nie warto dawać drugiej szansy? Skoro mówi się, że ludzie się nie zmieniają i że warto trzymać się decyzji, którą już raz się podjęło? Stoisz przed podobnym dylematem? Nie wiesz, czy wrócić? A może sama chcesz prosić o drugą szansę? Aby powrót do byłego partnera miał sens, muszą zaistnieć dwa czynniki. Bez względu na to, w jakich warunkach się rozstaliście, nadal szanujesz siebie, partnera i to, co was łączyło Szacunek jest podstawą miłości i zaufania. Zacznij od pytania, czy szanujesz siebie. Jesteś w stanie wziąć odpowiedzialność za swój udział w rozpadzie związku? Widzisz swoje i jego błędy? Potrafisz docenić to, co mimo wszystko zrobił dobrze? Momenty, w których oboje zachowaliście się właściwie? Z całą pewnością mogliście zrobić coś lepiej, inaczej i do tego rozpadu by nie doszło, ale jak widać nie potrafiliście. Czy mimo to szanujesz ten związek i jego? To nie znaczy, że nie mógłbyś zrobić lepiej, ale zostaw miejsce na współczucie i uwolnij winę. Zrobiliście wszystko, co mogłeś, w czasie, który miałeś, mając przy sobie zasoby. Zaczynając od początku to czysty łupek, a ty jesteś na drodze do oczyszczenia swoich resentymentów. Możesz podjąć tę walkę o was, jeżeli potrafisz postawić na pierwszym miejscu was, jako parę, a nie swoją rację. Wracacie do siebie z miłości, a nie ze strachu Powrót ma sens, jeśli twoją główną motywacją jest obdarowanie go miłością, a nie chcę wypełnienia pustki i uniknięcia straty. Kobiety bardzo często usiłują odbudować stary związek, bo boją się samotności lub zmian. Szukanie nowego partnera jest zbyt przerażające, więc wolą trzymać się tego, co już znają, choćby nie wiadomo jak było to bolesne, trudne i traumatyczne. Jeżeli chcesz wrócić, bo kochasz tę osobę, chcesz ją i siebie uszczęśliwić, a dodatkowo wierzysz, że jesteście w stanie stworzyć dobry związek, powinnaś spróbować. Tylko nie pomyl tego ze strachem. Tylko dwa czynniki, a jednak szalenie trudne do identyfikacji, prawda? Na podstawie: Your Tango
Słownik polsko-angielski | polish-english dictionary Wyniki wyszukiwania dla "kłamstwo w żywe oczy" Polski/Polish Angielski/English w cztery oczy one-to-one wypłakiwać oczy cry heart out wypłakiwać oczy cry one's heart out rozmowa w cztery oczy tete-a-tete kłamstwo lie kłamstwo bull dust oczy eyes mieć wytrzeszczone oczy have gimlet eyes czego oczy nie widzą out of sight, out of mind kłamać w żywe oczy to lie blatantly klapki na oczy blinkers kłamstwo untruth spojrzeć komuś prosto w oczy look somebody in the eye bezczelne kłamstwo corker rzucający się w oczy prominent nie rzucający się w oczy unobtrusive w żywe oczy out and out rzucający się w oczy paint something red przeglądać na oczy smarten up kłamstwo falsehood kłamstwo lustracyjne vetting lie kłamstwo w żywe oczy bare-faced lie wierutne kłamstwo whopper kłamstwo ma krótkie nogi honesty is the best policy mieć zaczerwienione oczy be bleary-eyed spojrzeć prawdzie w oczy come to grips with spojrzeć prawdzie w oczy face facts kłamać w żywe oczy lie in one's teeth kłamać w żywe oczy lie in one's throat kłamać w żywe oczy lie through one's throat kłamać w żywe oczy lie trough one's teeth gdzie oczy poniosą run for the hills zawiązać oczy blindfold wypłakiwać sobie oczy cry a river rzucający się w oczy flashy przecierać oczy ze zdumienia do double take cieszyć oczy feast your eyes on wypłakiwać oczy cry one's eyes out na własne oczy first hand rzucać się w oczy stand out robić do kogoś słodkie oczy make eyes at somebody otworzyć oczy open one's eyes to something strach ma wielkie oczy fear doubles all strach ma wielkie oczy fear has a quick ear żywe srebro live wire widzieć coś na oczy lay eyes on na piękne oczy a lick and a promise kłamać w żywe oczy speak with a forked tongue kłamać w żywe oczy speak with forked tongue mieć oczy szeroko otwarte keep one's eyes peeled uszy i oczy szeroko otwarte on one's toes mieć oczy szeroko otwarte keep an eye open mieć oczy szeroko otwarte keep an eye out przepaska na oczy blindfold mydlić oczy snow someone mający wytrzeszczone oczy bug-eyed mieć wytrzeszczone oczy be gimlet-eyed rzucający się w oczy conspicuous żywe srebro bright spark kłamać w żywe oczy lie like a gas-meter Więcej wyników dla "kłamstwo w żywe oczy"
kłamać w żywe oczy Definicja w słowniku polski Przykłady Kłamią w żywe oczy, wykorzystują sądy do kradzieży i zastraszania Kłamią w żywe oczy, a ona nie może nikogo zawołać, poprosić o pomoc. Literature „Po omówieniu tych metod powiedziałam: »W najlepszym razie jesteście obłudni, a w najgorszym – kłamiecie w żywe oczy«. Literature – No dobrze, nie będę wam kłamał w żywe oczy. Literature — Bardzo mi przykro — powiedziałam (kłamiąc w żywe oczy). — On jest już zajęty Literature Jeśli córka potrafiła kłamać w żywe oczy jako sześciolatka, to co będzie za dziesięć lat? Literature Nie każdy potrafi kłamać w żywe oczy. I podobnie jak on, kłamałam w żywe oczy. Literature - Oczywiście założyłam - powiedziała Deveraux - że Munro będzie kłamał w żywe oczy. Literature Jeśli ona mogła mi kłamać w żywe oczy, ja mogłam odpowiedzieć tym samym. Literature Wie jak cholera!- Kłamie w żywe oczy! opensubtitles2 Nie chciała kłamać w żywe oczy ani wszczynać wojny w Święto Dziękczynienia w obecności dziewczynek. Literature Zdradzają się bez przerwy i kłamią w żywe oczy. Z tego, co mi pan powiedział, wynika, że od samego początku kłamała w żywe oczy. Literature Tan facet kłamie w żywe oczy! Nie chce kłamać w żywe oczy, ale nie ma też zamiaru mówić całej prawdy. Literature Ciągle jeszcze nie mogłem pojąć, jak to możliwe, że ktoś może tak kłamać w żywe oczy. Literature Facet kłamie w żywe oczy i tym samym zmierza prosto do więzienia. Literature Przychodzisz do mnie na żebrę i kłamiesz w żywe oczy? Wszyscy kłamią w żywe oczy i nie wiedzą, jak bardzo mnie to obraża. Mam zamiar kłamać w żywe oczy. A Samir, ten lizus, zostanie tu i będzie wam kłamał w żywe oczy? Literature Kłamałeś w żywe oczy, kiedy pytałam, czy wszystko jest w porządku! Literature Dostępne tłumaczenia Autorzy
Polish Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese English Synonyms Arabic German English Spanish French Hebrew Italian Japanese Dutch Polish Portuguese Romanian Russian Swedish Turkish Ukrainian Chinese Ukrainian These examples may contain rude words based on your search. These examples may contain colloquial words based on your search. Cały czas kłamałem w żywe oczy, bo wiedziałem, że pójdę na ten most i skoczę. The entire time, lying through my teeth... because I knew I was going to go to the bridge and jump. Może dlatego, że kłamałem w żywe oczy... żebyśmy mieli prywatne zwiedzanie. Kłamać w żywe oczy już umiesz. No results found for this meaning. Results: 220. Exact: 3. Elapsed time: 127 ms. Documents Corporate solutions Conjugation Synonyms Grammar Check Help & about Word index: 1-300, 301-600, 601-900Expression index: 1-400, 401-800, 801-1200Phrase index: 1-400, 401-800, 801-1200
mąż kłamie w żywe oczy